Pierwszej nocy udało nam się znaleźć miejsce, w którym nie było dużo śniegu (jakieś 5-10cm), leżało też tam dużo drewna po ścince. Było je dość łatwo zbierać. Nie było wiatru.
Drugiej nocy zapałętaliśmy się w inne rejony Gorców, gdzie śniegu nagle zrobiło się pół metra. Ponad godzinę szliśmy LASEM szukając DREWNA.
Cały dzień mieliśmy suche buty. Zmieniło się to przy ognisku. Niby ciepełko i wszystko powinno schnąć, a niestety było odwrotnie. Jak masz pół metra śniegu wszędzie dookoła i musisz co jakiś czas przejść się do namiotu, to ZAWSZE masz ten śnieg na butach itp. Potem staniesz przy ognisku się ogrzać. Parę takich iteracji i wszyscy mamy buty kompletnie mokre.
Kolejna fajna rzecz - wiatr. Nie był silny, ale wiał w KAŻDĄ stronę. A ognisko sypało iskrami na potęgę. No i wyglądało to tak, że wszyscy, przerażeni wizją wypalenia zestawu dodatkowych wywietrzników w swoich PRO-kurtkach i PRO-spodniach, skakali po tych wszystkich zaspach dookoła, zakopując się w kolejnych warstwach śniegu, aby potem je skwapliwie rozpuścić na sobie przy ognisku. Nikomu nie chciało się zrobić sobie porządnego siedzenia nawet. I tak do północy ;)
Ognisko rozpalone na X-centymetrowej warstwie śniegu, dość szybko wypala w śniegu piękne koło, obniżając się jednocześnie o X cm względem nas. Ta różnica poziomów trochę denerwuje. Gdy chcemy zagotować wodę trzeba trochę kombinować, ewentualnie ponadwęglać rękawice. Albo zrezygnować z pichcenia kolacji, co też większość naszej ekipy uczyniło (ale to bardziej przez wiatr, zimno i brak siedzenia, niż cokolwiek innego, jednak mogliśmy wziąć siekierę...)
Trzecią noc spędziliśmy w schronisku, zajadając się szarlotką z polewą jagodową i popijając grzańcem. Po lamersku. Yeah.
A więc:
- Lepiej odgarnąć cały śnieg spod ogniska i okolic.
- Warto poświęcić więcej czasu na znalezienie bardziej osłoniętego od wiatru miejsca.
- Na mrozie nawet grube drewno łamie się jak patyk.
- Rozpalenie okazało się być bardzo łatwe (sporo drewna + świeczka).
- Przy gotowaniu dużo bardziej sprawdziłyby się garnki z uchwytem u góry, które można wstawić w środek ogniska, a potem kijem wyjąć.
6 komentarzy:
A gdzie punkt o rozsmarowaniu masła na pieczywie???
;) Mariusz wziął masło i topił je w ryżu ;)
O masz... noża zapomniał? Kanapki na sucho jedliście?
Nie, wkrajał je nożem, do ryżu :-> A komu by się chciało kanapki na mrozie robić ;)
co ja czytam?
Trzeba było brać ze sobą łopatę do odśnieżania :D
Prześlij komentarz